~Susan~
-Pamiętasz nasz plan Rose prawda ? Ja otwieram drzwi a Ty robisz zdjęcia, żeby później nie było że ja wykonuję swoją część zadania a Ty robisz wielkie z buta wjeżdżam - powiedziałam trochę rozbawiona i jednocześnie zestresowana, nie codziennie robi się takie rzeczy.
-Jakaś Ty zabawna Susan- powiedziała sarkastycznie moja przyjaciółka i się uśmiechnęła, odwdzięczyłam się tym samym, lecz zamiast uśmiechu wyszedł mi jakiś dziwny grymas, nawet ja to wiedziałam, niestety nic nie poradzę na to że jednak trochę się boje - nie stresuj się Sus, zrobimy te zdjęcia i koniec, chyba nie chcesz teraz zrezygnować?- zapytała a ja przecząco pokręciłam głową, nie mogłam teraz przerwać. On musiał dostać nauczkę za to co robił mi przez lata, nie pozwolę na to żeby ciągle zatruwał mi życie, może innym dziewczynom podoba się to jak nimi pomiata ale na pewno nie mi. Jestem w ostatniej klasie liceum, nie długo zacznę college i nie będę patrzeć na to jak ten dupek niszczy mi najwspanialsze lata mojego życia - okej w takim razie lepiej to zróbmy zanim zadzwoni dzwonek na przerwę- pokiwałam głową i udałyśmy się korytarzem w stronę kantorka woźnego. Naprawdę ten chłopak jest obleśny, uprawiać seks w miejscu gdzie jest więcej pająków niż ja na oczy w życiu widziałam, po prostu fuj ale nie wiem może jego to kręci ? W sumie bym się nie zdziwiła zawsze był nienormalny, pamiętam kiedy poszłam do 1 klasy gimnazjum, już pierwszego dnia owinął sobie wszystkich wokół palca, wszystkich oprócz mnie, Rose, Nialla i parę innych osób których nie obchodziły bogate dzieciaki, wtedy zaczął nas nienawidzić a najbardziej mnie, chociaż byłam osobą bardzo empatyczną jego uczuć nigdy nie mogłam odgadnąć. Kiedy znalazłyśmy się już pod drzwiami, cichutko przystawiłam głowę żeby usłyszeć czy rzeczywiście tam są, nie musiałam długo czekać bo już po chwili słychać było dosyć głośny jęk, gdyby nie to że podpierałam się rękami to już pewnie bym leżała, podsumowując dziewczyna ma bardzo piskliwy głosik. Wstałam po cichu z zimniej marmurowej podłogi i położyłam rękę na wysokości klamki, policzyłam bezgłośnie do trzech tak żeby Rose zrozumiała i z wielkim impetem otworzyłam te zardzewiałe drzwi, słychać było jak Ro robi kilka zdjęć po czym pociągnęła mnie za rękę, no tak, stałam tam jak jakaś idiotka i gapiłam się na drzwi rozmyślając, gdyby ktoś mnie zobaczył pomyślałby że jestem nienormalna.
-Susan żyj- powiedziała Rose i klepnęła mnie z otwartej w ramię za które szybko się złapałam.
-Ej- powiedziałam rozmasowując piekące miejsce- jak wyszły zdjęcia - zapytałam i podeszłam bliżej mojej przyjaciółki żeby zobaczyć efekt naszej "ciężkiej pracy", przesuwałam sobie powoli zdjęcia na których wszystko było dokładnie widać, uśmiechnęłam się i przybiłam piątkę z Ro.
-Wy!- usłyszałam nie daleko siebie wkurzony głos tego pajaca- oddajcie mi ten aparat- wyciągnął rękę w moją stronę i z wyczekującą miną stał myśląc że naprawdę mu go dam. Prychnęłam na tyle głośno żeby mógł to usłyszeć i przybiłam mu piątkę w rękę którą wystawił- Nie rób sobie ze mnie jaj, tylko daj ten pieprzony aparat- krzyknął wściekły a ja spojrzałam na niego jak na wariata (którym był), mam zdjęcia jak się pieprzy z jakąś lalą i jeszcze ma czelność na mnie krzyczeć. dupek
-Po 1. Aparat dostaniesz jak sobie go kupisz, po 2. Zamknij buzie, ponieważ jak na razie to ja mam dowód oczerniający Cię i po 3. Myślisz że dyrektor ucieszy się na te fotki? Bo ja tak, zaczynając od tego że od dwóch lat odkąd przespałeś się z jego siostrzenicą szuka dowodu na to żeby Cię stąd wywalić- odpyskowałam sarkastycznie, odwróciłam się w stronę Rose i razem poszłyśmy do gabinetu naszego dyrektora. Harry nawet nie drgnął widocznie musiało go to zszokować. I dobrze, może w końcu z tej jego wrednej buzi zejdzie w końcu ten cwany uśmieszek który codziennie musiałam oglądać.
Krótki, no ale wiecie to prolog ^^ mam nadzieje że się spodoba, przepraszam jeżeli pojawiły się jakieś literówki i zabrakło znaków interpunkcyjnych ;D rozdział 1 pojawi się już za chwilkę. Jeżeli podoba wam się ten blog to zostawcie po sobie jakiś znak. Do zobaczenia ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz